Komentarze (0)
Blaski karty WIEŻA
O pozytywnym wpływie wieży można mówić wtedy, gdy po traumatycznym zdarzeniu człowiek wyciąga wnioski, wprowadza zmiany i potrafi spojrzeć na ten sam problem w zupełnie inny sposób jak go postrzegał do tej pory. Czyli mówiąc w wielkim skrócie, po trudnym wydarzeniu lub przeżyciu, człowiek idzie nową drogą, bo dostrzega ten sam problem w innym wymiarze z innej perspektywy. Potrafi patrzeć optymistycznie w przyszłość, siebie i innych postrzega w zupełnie inny sposób niż do tej pory. Wówczas WIEŻA jest jak objawienie, jak przebłysk geniuszu, jak przebudzenie po wieloletnim śnie. Jest wybawieniem.
Przykłady:
JOLA
Jola ma 26 lat rodzi pierwsze dziecko. Czekała na nie wiele lat, bo bardzo chciała zostać matką. Wie, że od chwili porodu już nie jest sama, od tej pory jest odpowiedzialna za drugie życie. W momencie porodu przeżyte jej 26 lat są już przeszłością. Teraz zaczyna się jej nowy etap w jej życiu. Jola rodząc dziecko – rodzi się na nowo, bo od tej pory do końca swego życia będzie Jolą - matką. W momencie gdy urodziła, stała się matką zatrzymała się na stacji WIEŻA. Nie wie jeszcze jaką będzie mamą. Czy będzie wystarczająco kochać dziecko? Cieszy się szczęściem i chwilą, na którą tak długo czekała.
KRZYSZTOF
Krzysztof ma wizytę u uzdrowiciela – bioenergotereputy. Idzie na zabieg z ufnością, bo uzdrowiciel cieszy się powodzeniem według opinii jego znajomych jest skuteczny, bo leczy i uzdrawia ze wszystkich chorób. Wizyta jest wyjątkowa. Uzdrowiciel wykonuje dziwne ruchy rękami, pacjent odczuwa w pewnych miejscach chłód, mrowienie, ciepło i wiele jeszcze innych doznań. Już po pierwszej wizycie pacjent zauważa zmiany. Najpierw jego fizyczne ciało oczyszcza się z toksyn, poprzez biegunkę, wymioty, dreszcze, gorączkę. Krzysia ogarnia lęk, czuje strach, bo nie ma pojęcia co się z nim dzieje. Jest przerażony bo jest osamotniony w swych odczuciach i przeżyciach. Nie potrafi znaleźć sobie miejsca we własnym ciele. Jest przerażony i boi się że za chwilę zwariuje. Nie rozumie sygnałów które płyną z jego ciała, ale dochodzi do wniosku że musi się temu poddać – choć nadal nie rozumie tego co się z nim dzieje. Boi się że już nigdy nic nie będzie takie samo jak wczoraj. Czuje że Krzysztof umiera i rodzi się zupełnie ktoś inny. Po kilku godzinach czuje nieodpartą chęć pogodzenia się najbliższymi. Potrafi powiedzieć głośno „kocham cię” do ojca, z którym żył zawsze jak przysłowiowy pies z kotem. Teraz Krzysztof nie czuje wobec ojca gniewu i żalu. Pierwszy raz potrafi powiedzieć „kocham cię” – a te słowa nie przychodziły mu nigdy łatwo przez gardło. Nie potrafił powiedzieć „kocham cię” - ojcu, matce, żonie, córce i innym najbliższym z rodziny. W tej chwili potrafi to powiedzieć na głos. Czuje ulgę, radośći wielką wdzięczność sile, która niewiadomo skąd pochodzi sprawiła, że przestał tkwić w swojej WIEŻY chłodu, dystansu i lęku przed miłością i odrzuceniem przez najbliższych. Niedługo po tym zdarzeniu zadzwonił do ojca i rozmawiał z nim zupełnie inaczej – tak jak do tej pory nie potrafił.